Roy Harper to muzyk w Polsce słabo znany. W pewnych kręgach jest to jednak postać kultowa i samo Led Zeppelin oddało mu hołd w postaci tytułu jednego z utworów na swoim trzecim albumie, o czym pisałem tutaj. Ale od początku. Roy Harper to brytyjski muzyk przede wszystkim folkowy i folk rockowy, znany z wirtuozerskich zdolności gry na gitarze akustycznej, będąc zarazem jednym z najlepszych użytkowników tego instrumentu w historii muzyki. Fanom rocka nazwisko może wydać się znajome dzięki Pink Floyd, a konkretnie dzięki utworowi "Have a cigar" z kultowego "Wish you were here", w którym Harper odpowiada za wokal.
Debiut muzyka, "Sophisticated Beggar" to album typowo folkowy, od pierwszej, do ostatniej minuty niemal bez przerwy zachwycający cudowną grą muzyka na gitarze i jego ciekawą, ciepłą barwą głosu. Prawie każdy ze znajdujących się tu utworów składa się wyłącznie że śpiewu Harpera na tle jego partii gitarowych. Brzmi jak zapowiedź monotonii? Może, ale Harper oprócz bycia wirtuozem instrumentu i utalentowanym śpiewakiem, jest również świetnym kompozytorem, więc mimo podobnego charakteru utworów, nie zlewają się ze sobą ani nie brzmią jak kopia poprzedniego.
Na krążku znajdziemy zarówno utwory o większej energii- jak "China girl" lub utwór tytułowy, w którym słychać bardzo zaangażowaną partie wokalną muzyka- jak i bardziej subtelne, łagodne kompozycje jak np genialny "Goldfish", piękne "Girlie" czy "October twelfth".
W podobnym, typowo folkowym tonie jak wspomniane pięć utworów są utrzymane jeszcze takie utwory jak "Big fat silver aeroplane", "Black clouds" i magiczne "Forever". Podobne jest także "My friends", ten jednak zwraca uwagę dosyć dziwnym początkiem, w którym słychać krótki monolog i śmiechy muzyka, przez co całość brzmi jak jakiś trening czy próba. Jednak taka "wpadka" jeśli można to tak nazwać jest spowodowane tym, że cały album nagrywany był na magnetofonie.
Nieco inaczej brzmią dwa świetne kawałki: prawie instrumentalny "Blackpool", w którym dopiero pod koniec pojawia się kilka wersów i oferujący kilka ciekawych motywów "Legend". Jednak o ile te dwa numery to wciąż typowe folkowe/ folk rockowe utwory, tak dwie pozostałe kompozycje znacznie odstają od reszty i (szczególnie jeden z nich) zaniżają jego poziom. Kompletnie nie siada mi wzbogacony kiczowatymi klawiszami "Mr station master". Ten utwór okropnie się zestarzał przez te ponad pół wieku, a wiemy, że muzyk potrafi nagrywać dzieła ponadczasowe. Całkiem sporo ich przecież na opisywanym debiucie. Mniej tandetnie brzmi ostatni utwór na krążku, "Committed". Muzycznie nie jest taki zły, wyróżnia się nagraniem utworu w towarzystwie innych muzyków. Jednak wokalnie jest to ewidentnie jakiś dowcip ze strony Brytyjczyka, który śpiewa tu momentami falsetem i co chwilę dostaje napadów śmiechu.
Jakiś czas temu przeczytałem w magazynie Lizard świetne zdanie, że gdy samotny muzyk wychodzi na scenę jedynie w towarzystwie gitary, mogą wydarzyć się dwie rzeczy- całkowita porażka lub magia. Ten album, w utworach, gdzie występuje sam Harper, zdecydowanie jest magiczny...a najlepsze dopiero nas czeka.
8/10
Lista utworów
- China girl
- Goldfish
- Sophisticated Beggar
- My friend
- Big fat silver aeroplane
- Blackpool
- Legend
- Girlie
- October twelfth
- Black clouds
- Mr station master
- Forever
- Committed

W jakim formacie słuchasz muzyki?? Fizycznym (cd, vinyl, kaseta), czy też cyfrowym??
OdpowiedzUsuńRóżnie. Albumy które mam w kolekcji to przede wszystkim w fizycznym i są to CD (na kolekcjonowanie winyli na ten moment nie mogę sobie pozwolić-zbyt duży wydatek na moją aktualną kieszeń). Wyjątkami są słuchanie muzyki w aucie albo w czasie jazdy rowerem lub samotne spacery, kiedy słucham cyfrowo. Ale w takich sytuacjach słucham pojedynczych utworów, a nie całych albumów. Natomiast albumy które dopiero poznaję albo nie zdobyłem jeszcze fizycznego nośnika, to słucham przede wszystkim w streamingu i na YT.
UsuńZe wszystkich, do tej pory recenzowanych przeze mnie krążków, pięć z nich słuchałem wyłącznie w formatach cyfrowych. Jest to powyższy debiut Roya Harpera i po dwa albumy King Crimson i Jethro Tull.