poniedziałek, 28 listopada 2022

Recenzja: Alice in Chains - "Sap"

Sap


W twórczości każdego zespołu oczywiście najważniejsze są pełnoprawne albumy, zarówno studyjne, jak i koncertowe. Jednak są wykonawcy, w przypadku których warto zapoznać się także z różnorakimi kompilacjami, które dostarczają niewydany wcześniej materiał czy EP-kami. Jeśli chodzi o te drugie, to na pewno są interesującą częścią dyskografii jednego ze członków "Wielkiej czwórki Seattle", a konkretnie chodzi o Alice in Chains.
Takie "uzupełnienie" dyskografii tej właśnie grupy jest dodatkowo o tyle interesujące, że muzycy prezentują na nich zupełnie inną muzykę niż na zwykłych krążkach. Tak jak "Facelift" prezentowało muzykę zbliżoną momentami do Black Sabbath, tyle że brzmiącą czasami jeszcze ciężej, tak "Sap" to dzieło w głównej mierze akustyczne. Co prawda pojawia się tu gitara elektryczna, bo w melodyjnym "Brother" z wokalnym udziałem Ann Wilson słychać solo zagrane właśnie na elektryku, a w "Got Me Wrong" instrument ten pełni już znacznie większą rolę. Jest to zresztą najmniej przekonywujący mnie fragment EP-ki (nie licząc bonusowego "Love Song", które warto przemilczeć") i zarazem jedyny, w którym Staleya nie wspierają wokalnie inni muzycy. Wspomniana już Ann Wilson występuje również w bardzo ładnym "Am I Inside", a, w także klimatycznym, "Right Turn" możemy usłyszeć głosy Marka Arma i Chrissa Cornella. 

"Sap" to na pewno będzie ciekawy dodatek dla fanów zespołu czy nawet fanów bardziej akustycznego grania niekoniecznie przekonanych do zwykłych albumów zespołu. Całość trwa zaledwie kilkanaście minut, q kompozycje są całkiem udane. Daleko tu do ideału, ale żaden utwór (nawet "Got Me Wrong") nie spada poniżej dobrego poziomu.

7/10

Lista utworów:
  1. Brother
  2. Got Me Wrong
  3. Right Turn
  4. Am I Inside 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz