piątek, 15 kwietnia 2022

King Crimson - "In the Wake of Poseidon"

Okładka albumu "In the Wake of Poseidon" zespołu King Crimson


Drugi album gigantów z King Crimson jest płytą bardzo niedocenianą w katalogu zespołu. Moim zdaniem niezbyt słusznie, gdyż zawarte tu kompozycje stoją na naprawdę wysokim poziomie. Dziwi to tym bardziej, że stylistycznie "In the Wake of Poseidon" nie odbiega mocno od cieszącego się ogromnym uznaniem debiutu, ale też nie mamy tutaj do czynienia z autoplagiatem, bo kompozycje znacząco się od siebie różnią.

Faktycznie"Pictures of a city" kojarzyć się może z "21th century..." otwierającym poprzedni krążek, ale jedynie za sprawą energii i wykorzystania saksofonu. Poza tym utwory mocno się różnią. Dla porównania Grek Lake śpiewa tu czysto, bez żadnych efektów mających zmodyfikować jego głos, a i cześć instrumentalna zbudowana jest inaczej. Tutaj mamy np bardzo interesujące zwolnienie w jej trakcie.

Podobne skojarzenia z "odpowiednikami" z debiutu może budzić kolejny "Cadence and Cascade". To, podobnie jak "I talk to the wind" utwór bardzo łagodny z subtelnym śpiewem Gordona Haskella. Nowy wokalista naprawdę nieźle tu wypada i sam Grek Lake nie zaśpiewał by tego dużo lepiej. Pięknie wypada tutaj partia pianina, a uroku dodaje także flet. Piękne nagranie.

Najbardziej na porównaniach z debiutanckim albumem traci chyba tytułowy utwór. Przez swój monumentalny charakter i podniosły śpiew wokalisty, kompozycja uznawana się za gorszą wersje słynnego "Epitaph". Rzeczywiście trudno było zespołowi nagrać kolejne tak wielkie arcydzieło, jednak "In the Wake of Poseidon" wcale nie ustępuje mocno kultowej balladzie.

Te trzy utwory faktycznie mogą się nieco kojarzyć z pierwszą płytą grupy, jednak pozostałe kawałki, to już znaczące rozszerzenie stylistyki. Jak na ten styl, dość przebojowo wypada singlowy "Cat food". Jednak zespół znacząco utwór "ubarwił" jazzowymi zagrywkami. Ciężko oderwać się od prawie finałowego "the Devils triangle" o niesamowicie mrocznym klimacie. Kompozycja opiera się na utworze "Mars" Gustava Holsta, ale zespół nadał jej własnego charakteru. Całości dopełniają trzy miniaturki: śpiewana w całości a capella rozpoczynająca album "Peace- a beggining", rozpoczynająca się także śpiewem a cappella "Peace- an end" w której jednak słychać później gitarę akustyczną oraz wypadająca między utworem tytułowym a "Cat food" urocza "Peace- a theme" z partią Frippa na gitarze akustycznej.

Już ma drugim albumie King Crimson, grupa pokazała że ma zamiar wciąż się rozwijać, mimo powszechnej opinii o wtórności wobec debiutu. Nawet jeśli podobieństwa między trzema utworami a kilkoma kawałkami z debiutu są słyszalne, to muzycy nie plagiatowali tu samych siebie, lecz rozwinęli stare pomysły, dodając do nich coś nowego i świeżego. Ostatnio nawet chętniej słucham w całości ten album niż j go legendarnego poprzednika, że względu na to, że tutaj nie mamy tak "trudnego" utworu jak "Moonchild".

10/10

Lista utworów"

  1. Peace- a beggining
  2. Pictures of a City
  3. Cadence and Cascade
  4. In the Wake of Poseidon
  5. Peace- a theme
  6. Cat food
  7. Devils triangle
  8. Peace- an end 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz