Kult na swoim trzecim albumie, nagranym rok po uwielbianym przez polskich słuchaczy "Posłuchaj to do Ciebie", serwuje nam album jeszcze bardziej spójny, jeszcze bardziej równy i przede wszystkim jeszcze lepszy niż dwa pierwsze krążki legendarnego zespołu.
Odbiór całego albumu może zakłócić jedynie wydane na reedycji z 1993 roku "Czarne słońca" nagrane na potrzeby tak samo nazwanego filmu. O wiele lepiej moim zdaniem zespół/wytwórnia zrobili by, gdyby utwór dodać na sam koniec jako nagranie bonusowe. Utwór sam w sobie jest udany- urzeka partią klawiszową oraz nie nachalnymi zaostrzeniami- ale nie pasuje do reszty przez wyraźnie zmieniony przez te kilka lat głos wokalisty, Kazika Staszewskiego oraz odstaje pod względem klimatu.
Za to "właściwa" część albumu tworzy już zwartą, równą całość na niezwykle wysokim poziomie, jednak jest tutaj kilka utworów na które szczególnie warto zwrócić uwagę.
Pierwszy z tych najważniejszych utworów na płycie jest jeden z największych klasyków grupy - legendarna "Arahja", która mimo, że jest to jeden z najczęściej puszczanych rockowych kawałków w mediach (w przypadku twórczości tego zespołu chyba tylko "Gdy nie ma w domu dzieci" jest częściej "katowane" przez stację radiowe i telewizyjne), cały czas wywołuje ciarki. Tekst, który wg większości interpretacji opowiada o podzielonym Berlinie, a nawet podzielonej Europie, został przez Kazika ułożony w na tyle umiejętny sposób, by można było interpretować go na różne sposoby. Jeśli chodzi o podkład muzyczny, to grupa także stanęła na wysokości zadania, tworząc genialny klimat- przede wszystkim za sprawą psychodelicznych organów.
Po raz kolejny już zespół postanowił wydać swój wielki przebój "Do Ani", który w sumie na dyskografii grupy pojawił się już dwukrotnie- raz na debiutanckim singlu grupy, a kolejny raz na wydanym rok wcześniej "Posłuchaj...". Tym razem grupa postawiła na nieco inną aranżacje zachowując jednak klimat oryginału i emocjonalny śpiew Kazika. Ciężko powiedzieć, która wersja podoba mi się bardziej. Ta z opisywanej płyty wydaje się odrobinę "bogatsza" aranżacyjnie, jednak oryginał także ma to "coś".
Do najlepszych kawałków z płyty na pewno należą też dwa utwory znajdujące się pomiędzy opisywanymi przebojami. "Jeźdźcy" to powolne, posępne nagranie opierające się przede wszystkim na bardzo dobrej grze sekcji rytmicznej. Ale także gitarzysta grupy ma szansę pokazać się od bardzo dobrej strony. Może się wydawać, że w tym utworze dzieje się raczej mało, ale mimo to, ciężko się od niego oderwać. "Axe" to już nagranie o wiele bardziej żywe, dość mocno kojarzące się muzyką orientalną. Nie da się odmówić temu utworowi energii.
Jednak jeszcze lepiej wypada najdłuższy w całym zestawie rewelacyjny "Tan" opowiadający przede wszystkim o pracy w państwowych fabrykach, jednak mimo raczej niezbyt rozrywkowego tematu, ten utwór niesamowicie porywa wszelkie części ciała do tańca- nogi do tupania w rytm, a głowę do machania na wszystkie strony. Utwór należy do jednych z najbardziej niedocenianych utworów zespołu - jeśli nie najbardziej. Bardzo szkoda, że zespół dosyć rzadko promuje jedno ze swoich najlepszych nagrań na koncertach, ale pewnie ma to wpływ długi czas trwania.
"Buja" także oparty na klawiszach "Niejeden" także będący ciekawym numerem, niewiele odbiegającym poziomem od reszty albumu, jednak na tak dobrym tle, nawet ten niezły numer musi wylądować w "gorszej" części płyty.
Najgorzej wypada moim zdaniem nie pasujący zbytnio do reszty "Landy". Tak bez patrzenia się na album i skupiając się wyłącznie na tym utworze, też mnie nie przekonuje. Jest to zwyczajna piosenka grana na gitarze akustycznej z wstawkami harmonijki. Słyszałem lepsze kawałki tego typu.
Całości dopełniają dwa utwory: (prawie) otwierający "Patrz" i zamykający całość "Wstać". Oba to niesamowicie energiczne kawałki. Otwieracz do tego także porywa do skakania czy tańca, finał natomiast nieco kojarzy się z muzyką punk rockową.
"Spokojnie" mimo paru wad, to najlepszy i najbardziej równy album zespołu. Ten album pokazuje, że mimo iż muzyka psychodeliczna swoje lata miała już dawno za sobą, to dalej potrafi zachwycić. Już nigdy później zespołowi nie udało się osiągnąć tak bardzo wysokiego poziomu, chociaż i na kolejnych albumach Kult potrafił nagrać coś ciekawego.
9/10
Lista utworów:
- Czarne słońca
- Patrz
- Arahja
- Jeźdźcy
- Axe
- Do Ani
- Niejeden
- Landy
- Tan
- Wstać
Tę recenzję piszę na dwa dni po koncercie zespołu na festiwalu 3Majowka we Wrocławiu. Ci panowie mimo, że pokończyli już 50 lat, to dalej dają czadu- no dobra, wiem, że Stonesi mają sporo więcej i dalej jest energia, ale na nasze krajowe realia, ten zespół to prawdziwy fenomen. Od pierwszej, do ostatniej minuty występu (a minut tych było w okolicach 120) publiczność śpiewała, tańczyła, skakała i szła w pogo. To był mój drugi koncert tej polskiej legendy i po raz drugi, panowie mnie zachwycili. To co działo się wśród publiczności w czasie wykonania takich klasyków jak "Arahja", "Polska", "Wódka" i "Gdy nie ma w domu dzieci" było nie do opisania, byłem pod samą sceną, więc ciężko mi powiedzieć jak to wszystko wyglądało z góry lub z daleka, ale jestem przekonany, że szał pod sceną robił wrażenie na tych "dalszych" widzach. Ale i na tych mniej ogrywanych przez media kawałkach zespół i publiczność dali czadu. Utwory w rodzaju "Wspaniałej nowiny", "Krwi Boga", "Do Ani", "Prosto", "Patrz" czy "Po co wolność" także były wykrzykiwane przez młodą- w większości- publiczność. Niesamowicie nakręca mnie to, że mimo iż moje pokolenie zasłuchane jest przede wszystkim w newschoolowym rapie i wykonawcach popowych, dalej jest nas tak duża ilość, która zna teksty tego wspaniałego zespołu od początku do końca, nawet jeśli w radiu ich nie usłyszymy. Bardzo mile zostałem zaskoczony umieszczeniem w secie koncertowym "Piosenki młodych wioślarzy" i "Pilotów". Szczególnie tego pierwszego się nie spodziewałem, że względu na szybką partię wokalną, jednak pan Kazimierz mimo pięćdziesięciu kilku lat na karku poradził sobie świetnie. Jeden, jedyny kamyczek do ogródka zespołu wrzuciłbym jedynie za brak "Hej czy nie wiecie". To utwór, na który bardzo liczyłem i na pewno pobudził by publiczność bardziej niż choćby "Chcę miłości" z ostatniej płyty zespołu, ale nie ma sensu krytykować zespołu za to, że czasami są zmęczeni niektórymi utworami, których publiczność żąda na każdym występie.
Podsumowując, panie Kazimierzu, panowie z zespołu Kult byliście niesamowici i życzę wam takich genialnych występów i wspaniałej publiczności przez kolejne dziesiątki lat.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz