Fani Jackowskich i spółki nie musieli długo czekać na następcę uwielbianego debiutu. Rok po wydanym w 1981 roku nienazwanym debiucie zespołu, na półki sklepowe trafiła druga pozycja od grupy - "O!". Czy grupa przez ten czas uznała, że lepiej dać fanom coś czego oczekują czy może zaserwować coś nowego? Chyba były chęci na to drugie, ale delikatnie mówiąc nie wyszło i płyta stylistycznie jest bardzo podobna do debiutu. Tyle, że dzisiaj nie jest tak znana jak "Maanam". W przeciwieństwie do poprzednika nie znajdziemy tu aż tyle nieśmiertelnych przebojów zespołu, ale i te się tu znajdą.
Konkretnie dwa takie się znajdą. Największą popularność zdobyło z pewnością "Nie poganiaj mnie bo tracę oddech"- bardzo chwytliwe nowofalowe nagranie, lecz mocno naiwne. Na pewno nie jest to utwór wybitny, ale nie można odmówić mu chwytliwości i długiego "siedzenia" w głowie. Gorzej, że zwykle w głowie siedzi to co chcemy z niej jak najszybciej wyrzucić. W tym przypadku niespieszno mi do zapomnienia o kawałku, ale zespół miewał lepsze nagrania. Drugi z tych większych hitów to "O! Nie rób tyle hałasu". Także dosyć sztampowy, nowofalowy numer, ale i tu ciężko odmówić wpadającej w ucho melodii. Podoba mi się także szybka partia wokalna Kory.
Na pewno wyróżniłbym również następne "Paranoja jest goła" ze specyficznym sposobem śpiewania wokalistki oraz bardzo dobrą solówką gitarową Olesińskiego. Jednym z moich ulubionych kawałków na tej płycie jest "Die Grenze" zaczynający się balladowo, lecz po chwili nieznacznie nabierający mocy. Bardzo podoba mi się gra instrumentalistów, a także linia wokalna w zwrotkach, za to śpiew w refrenie pozbawiony jest tego "czegoś", lecz przynajmniej nie popadający w banał. Miłym akcentem są partie trąbki zagrane przez samego Tomasza Stańko. Całkiem nieźle prezentuje się też żywiołowy "Pałac na piasku" z niezłymi partiami gitarzystów linią wokalną. Wolę to nagranie nawet od dwóch największych hitów z krążka. Podobnie jest z następującym po nim utrzymanym w średnim tempie "Jest już późno, piszę bzdury". Mimo że muzycy nie prezentują tu czegoś nadzwyczajnego, to ich partie łączą się w w jedną, zgrabną i melodyjną całość.
Reszta utworów to głównie miniatury nie wprowadzające w całość nic ciekawego. Jedynym wyjątkiem może być "Zwierzę", czyli samotna gra Stańko na trąbce zaraz po zakończeniu "Die Grenze". Nie jestem jednak jakoś mocno pozytywnie nastawiony do tego fragmentu krążka. Ale zdecydowanie ciekawsze jest to niż odgłosy otwierania butelki i opróżniania jej zawartości w "Bodek", nagranie kojarzące się z utworem z lat 50. albo i wcześniejszych w "Ninon" albo "An 24 "Antonow"" - krótkie i mało ciekawe nagranie, w którym jednak wyróżnia się intensywny bas i szybka gra gitarzystów. Całości dopełnia już "normalny" utwór "Parada słoni i róża". Nietypowy dla grupy numer, jednak zbyt monotonny. Całość oparta jest na ciągłym powtarzaniu tego samego. Nawet Kora wciąż powtarza te same patenty wokalne. A szkoda, bo utwór miał potencjał na intrygujący post punkowy kawałek.
"O!" miało nieszczęście znalezienia się między dwoma cieszącymi się ogromną popularnością albumami Maanamu. Jednak nie jest to jedyna przyczyna mniejszego zainteresowania tym akurat albumem. Przyczyna leży w tym, że to co grupa zagrała na tej płycie to tak naprawdę powtórka z rozrywki i to chyba mimo wszystko gorsza wersja debiutu. Jest tu kilka ciekawych dla szukających melodyjnego rocka kawałków, ale kompozycje nie są tak wyraziste jak na poprzedników. A wszelkie "eksperymenty" i próby urozmaicenia, najlepiej pominąć milczeniem.
6/10
Lista utworów:
- Bodek
- O! Nie rób tyle hałasu
- Paranoja jest goła
- Parada słoni i róża
- Nie poganiaj mnie bo tracę oddech
- Die Grenze
- Zwierzę
- Pałac na piasku
- Jest już późno, piszę bzdury
- Ninon
- An 24 "Antonow"

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz