Roy Harper był idolem dla wielu wykonawców rockowych. Nic dziwnego więc, że ci tak chętnie występowali na jego albumach. Wcześniej na krążkach Brytyjczyka mogliśmy usłyszeć choćby Jimiego Page'a. Na nagrywanym z kolei w tym samym studiu i w tym samym czasie co kultowe "Wish You Were Here" Pink Floyd możemy usłyszeć gitarzystę tej grupy, Davida Gilmoura albo innego członka Led Zeppelin, które Harperowi dawniej złożyło hołd utworem "Hats off to (Roy) Harper" - Johna Paula Jonesa- czy też znanego z King Crimson i Yes Billa Bruforda. Z takimi gośćmi możemy się domyślać, że "HQ" to album, któremu bliżej rocka niż folku i tak rzeczywiście jest.
Ostrzejsze brzmienie słychać już na starcie albumu, czyli w 14-minutowym "The Game", który może i jest długi, ale nie odczuwam nudy w trakcie słuchania. Całkiem sporo się tu dzieje i mimo momentami hard rockowego grania znalazło się tu miejsce na udane zwolnienie. To właśnie w tym utworze słyszymy tych najbardziej znanych gości na tym albumie, czyli Jonesa na basie i Gilmoura na gitarze. Nie jest to mój ulubiony utwór na krążku, ale słucha się go z dużą przyjemnością. Gorzej wypadają dwa kolejne utwory. Rozpoczęty akustycznym wstępem "The Spirit Lives" wypada jeszcze całkiem nieźle, gorzej z "Grown Ups Are Just Silly Children" - ten jest co najwyżej średni, choć warto zwrócić uwagę na bardzo intensywny bas.
Po nich słyszymy jednak mój ulubiony moment albumu, łączący łagodność folku z rockową zadziornością "Referendum" z bardzo fajnymi partiami gitary elektrycznej. Trzy kolejne utwory z kolei to już typowo folkowe kompozycje. Pierwsza z nich to krótki, ale ładny akustyczny "Forget Me Now" z klimatycznym chórem. Po nim wybrzmiewa już nie akustyczny, ale wciąż łagodny i piękny stale się rozwijający "Hallucinating Light". Na samym końcu z kolei słyszymy kompozycje jeszcze ładniejszą niż dwie poprzednie. "When an Old Cricketer Leaves the Crease" początkowo jest utworem opartym na śpiewie i gitarze akustycznej. Później jednak dochodzą kolejne instrumenty, a utwór staje się bardziej melancholijny.
"HQ" to znak, że Harper ciągle się rozwijał. Miał co prawda małą powtórkę z rozrywki na poprzednim "Valentine", a przecież i wcześniej miał na koncie utwory bardziej rockowe, czyli to co "HQ" wyróżnia najbardziej. Jednak żaden z nich nie brzmiał tak dobrze i tak ciężko, wręcz hard rockowo. Oczywiście, nie są to utwory bez wad, jednak udane i dzięki nim niejeden fan rocka może poznać twórczość tego świetnego artysty. Jako dodatkową zachętę mogę napisać, że sam muzyk uważał ten album za swoje opus magnum.
8/10
Lista utworów
- The Game
- The Spirit Lives
- Grown Ups Are Just Silly Children
- Referendum
- Forget Me Now
- Hallucinating Light
- When an Old Cricketer Leaves the Crease

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz