Tim Buckley spory potencjał pokazał już na debiutanckim albumie. Przez kilka miesięcy dzielące wydanie kolejnego krążka folkowego artysty poczynił on jednak ogromne postępy. O ile na "Tim Buckley" dominowały utwory łatwe i przyjemne, nie wyróżniające się za bardzo na tle innych zbliżonych wykonawców, tak na "Goodbye and Hello" muzyk poszedł w znacznie ciekawsze rejony.
Jeszcze rozpoczynający album "No Man Can Find the War" jest jakby pomostem między poprzednim krążkiem, a bardziej eksperymentalnym podejściem na krążku numer dwa i jeszcze bardziej eksperymentalnym podejściem na kolejnych albumach. Sama kompozycja wg mnie jest udana i świetnie brzmią tutaj partię każdego z instrumentalistów, no i oczywiście wokal lidera. Już bardziej od typowego folku oddala się kolejny "Carnival Song" oparty na wesołkowatej "cyrkowej" melodyjce, jednak sporo instrumentaliści robią, aby odciągnąć uwagę słuchacza od tej co by wiele nie mówić banalnej melodii. Sam utwór jednak nie podoba mi się za bardzo, ale też nie przeszkadza. Na podobnej zasadzie zbudowany jest również wesołkowaty "Knight-Errant", który także mnie nie przekonuje.
Słabszych fragmentów jest tu niestety więcej, bo przyjemny, ale nic nie wnoszący finał albumu w postaci "Morning Glory" z chórkami w tle w pewnym momencie nuży, a monumentalny utwór tytułowy, który miał być prawdopodobnie najważniejszą kompozycją na albumie jest dla mnie przerostem formy nad treścią. Lecz głównie w tych bardziej energicznych momentach, bo uczciwie trzeba przyznać muzykom, że fragmenty spokojne są niezwykle udane. Buckley po prostu nie poradził sobie ze zgrabnym połączeniem tak wielu motywów w jedną całość i podobnie jak opisywany już przeze Nick Drake dał się ponieść momentami zbyt bogatym aranżacjom.
I z istotnych wad, to by było na tyle. W pozostałych utworach nie dostrzegam wielkich minusów. "Pleasant Street" charakteryzuje się bogatą aranżacją i ponurym klimatem będąc jednym z moich ulubionych utworów na albumie. Mroczny wstęp posiada "Hallucinations", po jakimś czasie jednak utwór nabiera ciężaru, w warstwie instrumentalnej robi się gęsto, a momentami ma się wrażenie jakby muzycy grali niezależnie od siebie. Brzmi to jednak bardzo interesująco. Bardziej intensywnie jest w "I Never Asked to be Your Mountain", natomiast spokojnie, a wręcz magicznie jest w "Once I Was" i "Phantasmagoria in Two"
Album numer dwa Tima Buckleya jest o wiele ciekawszy od jego debiutu. Tu już można bardziej wierzyć muzykowi, że jest on Jazzmanem, a nie muzykiem folkowym, to jednak wciąż tylko rozgrzewka przed tym, co artysta przygotuje w przyszłości. Nie mniej warto posłuchać i tej pozycji.
7/10
Lista utworów:
- No Man Can Find the War
- Carnival Song
- Pleasant Street
- Hallucinations
- I Never Asked to be Your Mountain
- Once I Was
- Phantasmagoria in Two
- Knight-Errant
- Goodbye and Hallo
- Morning Glory

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz