wtorek, 16 sierpnia 2022

Recenzja: Jethro Tull - "Thick as a Brick"

 

Okładka albumu "Thick as a Brick" zespołu Jethro Tull

Po ukazaniu się "Aqualung" coraz więcej ludzi zaczęło nazywać Jethro Tull zespołem progresywnym. I mimo, że grupa rozwijała granicę rocka już od kilku albumów, to łatka ta bardzo nie spodobała się liderowi zespołu - wokaliście i fleciście, Ianowi Andersonowi. Postanowił więc on, korzystając ze swojego poczucia humoru, nagrać album wyolbrzymiający wady tego nurtu. Zespół przyłożył się do tego pomysłu tak mocno, że stworzyli historię ośmioletniego pisarza, którego praca została w ostatniej chwili wyeliminowana z konkursu. Ciekawym pomysłem była forma w jakiej płyta została wydana, czyli zamiast tradycyjnej okładki, grupa zawinęła krążek w 12-stronnicową gazetę zawierającą m.in. historię owego ośmiolatka, ale też inne historie. Niestety na CD takiej formy okładki już nie uświadczymy.

Jeśli chodzi o zawartość albumu to znajdziemy tu jedynie jeden utwór podzielony ze względów technicznych na dwie części. I nawet jeśli album ten faktycznie miał być żartem i parodią, to kompozycja ta jest najlepszym co grupa kiedykolwiek nagrała. "Thick as a Brick" udanie łączy elementy folkowe z tymi bardziej hardrockowymi. Każdy z instrumentalistów daje tu świetny popis swoich umiejętności. Daleko im jednak do bezsensownych wirtuozerskich popisów pokroju ELP albo późniejszych wykonawców w stylu Yngwiego Malmsteena, lecz oparte na wyczuciu każdego z nich oraz wzajemnej interakcji.

Przez całe ponad 40 minut trwania płyty dzieje się coś ciekawego. Nie słychać tu dłużyzn, zbędnych powtórek czy niepotrzebnych motywów, co jest sporą rzadkością nawet w utworach trwających kilkanaście minut. Grupa sprawnie poradziła sobie z podzieleniem kompozycji na dwie części przez wyciszenie pod koniec pierwszej części i podobny początek drugiej, dzięki czemu nie jesteśmy zmuszeni zmieniać strony w trakcie jakiegoś ciekawego fragmentu.

Mimo, że najpopularniejszym albumem Jethro Tull wciąż pozostaje "Aqualung", to "Thick as a Brick" jest uznawany za krążek najlepszy w historii zespołu, a także jako jeden z najlepszych w historii rocka progresywnego. I chociaż w drugiej części momentami nie wszystko mi się ze sobą zgrywa, to i tak jest to jeden z moich ulubionych albumów jakie kiedykolwiek słyszałem.

10/10

Lista utworów:

  1. Thick as a Brick

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz