Gdyby wskazać najbardziej popularne albumy King Crimson, prawdopodobnie zaraz za słynnym debiutem wskazano by na siódmy w dyskografii grupy "Red". Krążek jest jakby podsumowaniem tego co zespół nagrał do tamtej pory, więc biorąc pod uwagę większą przystępność niż choćby "Lizard" i "Island" popularność tego wydawnictwa nie powinna dziwić.
Jednak jak wspomniałem, materiał zawarty na tej płycie nawiązuje nie tylko do dwóch pierwszych, najłatwiejszych w odbiorze albumów. Słuchać tu ewidentną chęć do eksperymentowania i zamiłowanie do awangardy obecne na albumach późniejszych, a także ciężar i mroczny klimat znany z poprzedniego "Starless and Bible Black". I to zwykle nawet w jednym utworze.
I tu idealnym przykładem jest genialny, instrumentalny utwór tytułowy. Zawierający zarówno niepokojące, ciężkie brzmienie, jak łatwość w odbiorze dla "zwykłych" fanów cięższych brzmień, jak i mniej typowe fragmenty wciąż wywołujące dreszcze na plecach. Jeszcze większy kontrast pomiędzy różnymi fragmentami występuje w "One More Red Nightmare". Ten utwór ponownie rozpoczyna się ciężkim, ponurym wstępem, żeby nagle we fragmentach wokalnych stać się autentycznie chwytliwym kawałkiem. Za to gdy wokal milknie, utwór znowu zmienia się w przygnębiającą , mroczną kompozycje. Finałowy "Starless" za to rozpoczyna się spokojnie, balladowo i urzeka pięknymi partiami Frippa, tłem budowanym na melotronie i udanym wokalem. Ale w drugiej części muzycy odchodzą już od konwencjonalnego grania i zaczynają improwizować. I ten fragment jest bardzo udany i porywający, szczególnie w tych cięższych momentach.
Pomiędzy tymi utworami znajdziemy jeszcze dwa inne. Pierwszy z nich to piękna, typowa dla zespołu ballada "Fallen Angel" z udanymi zaostrzeniami, szczególnie w końcówce. Natomiast drugi to już najtrudniejszy na albumie "Providence". Ten utwór to jakby odpowiednik "Moonchild" z debiutu. Jednak "Providence" zdaje mi się jednak bardziej przystępny.
Mimo że Red nie oferuje tyle nowych doznań jak każdy z sześciu poprzednich albumów, to wciąż jest to album na niesamowicie wysokim poziomie. I absolutnie nie dziwię się, że tyle osób stawia go na pierwszym miejscu swoich ulubionych albumów KC, bo sam stawiam go bardzo wysoko. Krążek świetnie radził sobie też komercyjnie... I to ponoć było właśnie rozpadu zespołu, gdyż Fripp nie chciał aby jego grupa stała się wielką gwiazdą. Ponoć bał się, że w takim wypadku on o jego współpracownicy będą ograniczani przez wydawców.
10/10
Lista utworów:
- Red
- Fallen Angel
- One More Red Nightmare
- Providence
- Starless

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz