Kiedy słyszy się pojęcie grunge, to pierwsze co przychodzi do głowy, to tzw. "wielka czwórka Seattle", czyli Nirvana, Pearl Jam, Soundgarden i Alice in Chains. Jednak twórczość tych grup zapewnie brzmiała by inaczej gdyby nie choćby Green River albo obecny na scenie zaledwie dwa lata Mother Love Bone. Grupa, na której pierwszej i jedynej płycie zespołu płycie słychać jaki wpływ wywarła na te bandy, mocno przyczyniła się do tego jak reprezentujący grunge wykonawcy powinni brzmieć.
Mimo jednak, że Mother Love Bone zostaje w cieniu najsłynniejszej czwórki w gatunku, to cieszy się ogromnym kultem wśród jego wielbicieli, a zmarłemu przedwcześnie w wyniku przedawkowania Andrew Woodowi hołd po śmierci oddali choćby Jerry Cantrell komponując największy hit w dyskografii Alice in Chains, "Would?", czy Chris Cornell z Eddiem Vaderem nagrywając pod szyldem Temple of the Dog album poświęcony zmarłemu muzykowi.
Zdecydowanie moim ulubionym utworem na całym albumie jest niesamowicie przebojowy a przy tym zachowujący "brud" "This is Shangrila". Grupa w tym energicznym otwieraczu serwuje nam świetne gitarowe partie i charakterystyczny wokal Wooda. Energii i chwytliwości nie brakuje też w "Stardog Champion" i "Holy Roller". Nieco gorzej wypadają "Come Bite the Apple" z nieco zbyt cukierkowym początkiem, bujający "Captain Hi Top", "Heartshine" czy będący bardziej w stylu Guns'n'roses i Skid Row "Capricorn Sister". Do mocnych punktów należy też "Bone China". Średnio wypada za to "Mr. Danny Boy". Ballady zespołu to też niestety niezbyt udane momenty tego albumu. Pośród czterech spokojniejszych utworów jedynie "Gentle Groove" nie razi aż tak banałem, a "Crown Of Thorns" ma udaną końcówkę. "Stargazer" mimo że niezły to brzmi podobnie jak wiele nagrywanych w tamtych czasach pół akustycznych ballad, a "Man of Golden Words" posiada banalne refreny.
"Apple" to mimo niedociągnięć album i tak bardzo udany i mimo pozostawania w cieniu "Nevermind", "Ten", "Superuknown" czy "Dirt" to i tak należący do czołówki najlepszych płyt w swoim gatunku. Jeśli już ustępuje któremuś z najbardziej znanych dzieł wielkiej czwórki, to raczej niewiele. Krążek ten jednak dzieli identyczną wadę, co albumy nagrywane przez grupy nim zainspirowane, czyli długość - tak całości, jak i poszczególnych utworów. Wstyd jednak uważać się za fana Grunge i nie znać jedynego albumu jednego z najważniejszych jego przedstawicieli. Co smutne, wydania albumu nie doczekał lider grupy, który zmarł przed samym jego ukazaniem się.
7/10
Lista utworów:
- This is Shangrila
- Stardog Champion
- Holy Roller
- Bone China
- Come Bite the Apple
- Stargazer
- Heartshine
- Captain Hi Top
- Man of Golden Words
- Capricorn Sister
- Gentle Groove
- Mr. Danny Boy
- Crown Of Thorns

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz