Po niepozornym aczkolwiek udanym j przyjemnym debiucie, w muzyce The Cure nastąpiła duża zmiana. Konwencjonalny nowofalowy styl zmienił się w zimną, gotycką muzykę, ponurym nastrojem momentami przebijając nawet Joy Division. Taka zmiana niezbyt spodobała się dotychczasowemu basiście Michaelowi Dempseyowi, którego zastąpił Simon Gallup, a wraz z nim do zespołu dołączył klawiszowiec Matthieu Hartley.
W całość doskonale wprowadza instrumentalny "A Reflection", który daje do zrozumienia, że będzie to zupełnie inny materiał niż na debiucie. Smith i spółka nie rezygnują jednak z przebojowych melodii o czym świadczą kolejne "Play for Today" oraz "Secrets". Oba te kawałki pokazują także, że mimo zmiany na pozycji basisty, instrument ten wciąż będzie mocno wyeksponowany mimo, że Gallup nie wybija się na pierwszy plan, tak jak robił to wcześniej Dempsey. Mniej przekonuje mnie "In Your Arms", za to następujące po nim miniatury "Three" oraz "The Finał Sound" są istotnymi punktami całości, a ten drugi pasowałby nawet do jakiegoś filmu grozy. Po nich słyszymy największy przebój z tego albumu i pierwszy zarazem umiarkowany hit w karierze zespoł, czyli "A Forest" udanie łączący mrok z przebojowością. Ostatnie trzy pozycje czyli bardziej energiczny "M", "At Night" oraz utwór tytułowy będący jednym z najbardziej zapadających w pamięci momentów albumu to także udane utwory.
Mówi się, że właściwe The Cure zaczęło się właśnie na "Seventeen Seconds". Nie skreślałbym udanego poprzednika, ale prawdą jest, że zespół popularność zdobył właśnie dzięki ponurym, zimnym kompozycjom. Tu ten styl dopiero raczkuje, a do perfekcji którą osiągnie na "Pornography", ale już tutaj muzycy zaprezentowali charakteryatyczny styl.
8/10
Lista utworów:
- A Reflection
- Play For Today
- Secrets
- In Your House
- Three
- The Final Sound
- A Forest
- M
- At Night
- Seventeen Seconds

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz