czwartek, 7 kwietnia 2022

Recenzja: Iron Maiden- "Iron Maiden"

 

Okładka albumu "Iron Maiden" zespołu Iron Maiden
Niewiele jest na świecie wykonawców, którzy mimo rzadkiego pojawiania się w mainstreamowych mediach są na tyle rozpoznawalni, że nawet osoby słuchające zupełnie innego rodzaju muzyki słysząc nazwę zespołu wiedzą o kim mowa. Zdecydowanie jednym z takich wykonawców jest brytyjski zespół Iron Maiden, jeden z najpopularniejszych a przy tym najbardziej ambitnych bandów heavy metalowych w historii. Już debiut londyńskiego kwintetu mocno namieszał w ówczesnej muzyce mocno przyczyniając się do popularyzacji niedawno powstałego nurtu New Wave Of British Heavy Metal (prezentowanego także przez takich wykonawców jak Saxon, Diamond Head, Angel Witch czy Prating Mandis).

Już po usłyszeniu otwierającego energetycznego Prowler z chwytliwym, chociaż surowym riffem i świetnymi solówkami oraz niezłym, kojarzącym się trochę z muzyką punkową wokalem Paulo Di’Anno, wiemy, że mamy do czynienia utalentowanymi, pełnymi energii muzykami, a nie pierwszym lepszym garażowym zespołem, mimo, że produkcja tego krążka nie jest najlepsza. Jednak już tu słyszymy, że ważną rolę na płycie będzie pełnić gitara basowa głównego kompozytora grupy, Steve’a Harrisa charakteryzująca się specyficzną „galopadą”.

Szybko, bo już w drugim kawałku mamy zwolnienie tempa, w obowiązkowej niemal na każdym reprezentującym nurt NWOBHM krążku, balladzie Remember Tomorrow. Ciężko nie zachwycić się delikatnymi partiami gitarowymi Dave’a Murreya i Dennisa Strattona. Nawet posiadający szorstką barwę głosu Di’Anno wspina się tutaj na swoje wyżyny nagrywając chyba najlepszą partię wokalną w czasie swojego niezbyt długiego pobytu w zespole. Genialnie wypada tu także zaostrzenie, w czasie którego gitarzyści dają z siebie wszystko wycinając szybkie, niemal wirtuozerskie solówki.

Następne mamy przebojowy singiel Running Free oparty na basowym motywie. Utwór do dziś jest uwielbiany przez fanów i czasami wykonywany na koncertach, ale sam średnio przebadam za tym kawałkiem, niby nie przeszkadza, ale też nie zachęca, żeby do niego wracać.

Za to na pozycji nr 4 mamy najbardziej ambitne na krążku, rozbudowane, zawierające wiele motywów czy zmian tempa Phantom In the Opera, będące niejako zapowiedzią jeszcze bardziej monumentalnych utworów skomponowanych przez Harrisa na kolejnych albumach.

Po tym, można powiedzieć nieco progresywnym utworze słyszymy oparty na szybkim tempie intrumental Transylvania, gdzie każdy z instrumentalistów a szczególnie basista i perkusista mają okazję do pokazania się z jak najlepszej strony.

Kolejna na trackliście ballada Strange World, tym razem pozbawiona jest tak radykalnego zaostrzenia jakie miało w Remember Tomorrow. Kolejną świetną, subtelną partię nagrywa natomiast Di’Anno. Utwór na pewno nie zasługuje na takie małe zainteresowanie jakim się cieszy, ale kiedy na tej samej płycie słyszy się tak świetne nagranie jak wspomniane Remember Tomorrow, to nagrane w podobnym stylu Strange World mimowolnie wypada z pamięci.

Ostatnie dwa na płycie kawałki to przebojowe typowo heavymetalowe numery. O ile, cieszący się podobnym statusem wśród fanów jak Running free, opowiadające o kobiecie lekkich obyczajów (bardzo taniej zresztą) Charlotte the Harlot podobnie jak on jest zwykłym wypełniaczem, tak finałowy tytułowy Iron Maiden, mimo bycia nagraniem w takim samym stylu ja dwa opisane powyżej, to ciężko wyrzucić je z pamięci. Jest to zresztą prawdziwy hymn zespołu, będący obowiązkowym punktem każdego koncertu grupy.

Na początku recenzji przyczepiłem się do produkcji. Fakt, kolejne albumy tych legendarnych muzyków będą wyprodukowane o wiele lepiej, ale mimo to, ta surowa produkcja świetnie pasuje do klimatu krążka. Jest to też jeden z najbardziej różnorodnych albumów nagranych kiedykolwiek przez zespół, a wiemy, że nagrali ich wiele, bo aż 17. Jeśli chodzi o kwestie pozamuzyczne, to nie można pominąć słynnego Eddiego stworzonego przez grafika Dereka Riggsa, będącego obowiązkową postacią na każdej okładce zespołu, aż do dzisiaj. Żadna z resztą „maskotka” zespołu nigdy ani wcześniej (papuga z okładek albumów walijskiego Budgie) ani później (Vic Rattlehead na albumach Megadeth, Jester Head u grającego melodic death metal In Flames), nie przebiła się tak mocno do świadomości słuchaczy.

8/10

Lista utworów:

  1. Prowler
  2. Remember Tomorrow
  3. Running free
  4. Phantom in the Opera
  5. Transylvania
  6. Strange World
  7. Charlote the Harlot
  8. Iron Maiden

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz