piątek, 8 kwietnia 2022

the Doors- "the Doors"

 

Okładka albumu "The Doors" zespołu The Doors

The Doors to jeden z najbardziej znanych zespołów najciekawszego dla rozwoju rocka okresu stanowiącego drugą połowę lat 60. I pierwszą lat 70. Pod koniec szóstej dekady XX wieku, panowie z Kalifornii sławą wcale nie ustępowali zespołom tzw. „brytyjskiej inwazji” (np. the Beatles, the Rolling Stones, the Who czy Animals). W przypadku tych muzyków ich popularność bynajmniej nie jest nieuzasadniona. Zespół tworzył świetne, chwytliwe kawałki zawierające ciekawe, typowe dla rocka psychodelicznego rozwiązania, oraz dysponował utalentowanymi instrumentalistami oraz wokalistą o charakterystycznym niskim głosie i niesamowitej charyzmie.

Debiut przyniósł grupie dwie kultowe kompozycje. Co ciekawe, są to dwa najdłuższe na albumie nagrania, co zdarza się raczej rzadko. Pierwszym z wielkich przebojów jest niezwykle melodyjny „Light my fire” posiadający genialne popisy Raya Manzarka na klawiszach oraz Robbiego Kriegera na gitarze. W przypadku tego drugiego, szkoda, że nie ma on więcej szans na pokazanie pełni swojego talentu, bo jego solówka nagrana jest tu z niezwykłym feelingiem. Drugim z najbardziej znanych fragmentów płyty jest ponad 11minutowy finał albumu ”the End”, który swoją sławę zawdzięcza raczej kontrowersyjnemu tekstowi, niż muzyce, mimo że ta jest prawdziwym, hipnotyzującym arcydziełem o orientalnym klimacie.

Reszta albumu także stoi na bardzo wysokim poziomie. Zachwyca energiczny otwieracz „Break on Through(to the other Side)” z ekspresyjną partią wokalną Jima Morrisona. Nie ustępuje mu nieco mniej dynamiczny „Soul kitchen”, spokojna ballada „the Crystal Ship” czy „Twentieth Century Fox” przy którym nie da się powstrzymać głowy od kołysania nią do rytmu czy dupania nóżką.

Słabo wypada następująca po nich kabaretowa pioseneczka „Alabama song (Whiskey Bar)”, do której mimo wielu prób nie potrafię się przekonać. Nie zachwyca mnie także „End of the night” może i nastrojowa, ale dla mnie ten kawałek mógłby być na albumie nieobecny.

Dobrze słucha się natomiast pozostałych ”I looked at you”, zagranego z dużą energią „Take it as It Comes” czy bluesowego kawałka wykonywanego przez Howlin’ Wolfa „Back door man”. Nie są to może utwory takiego kalibru jak cztery pierwsze kawałki, nie mówiąc już o „the End” i „Light my fire”, ale to wciąż kawał solidnego rockowego grania.

Nazwany tak samo jak zespół debiut the Doors to jeden z najbardziej znanych albumów końcówki lat 60. oraz całego rocka psychodelicznego, cieszący się kultem jak najbardziej zasłużonym, mimo, kilku wad. Nie są to jednak wady na tyle duże ani nie ma ich tak dużo, żeby mocno zakłócać odbiór albumu. Krążek, który musi znać każdy miłośnik starego klasycznego rocka.

9/10

Lista utworów:

  1. Break on Through(to the other Side)
  2. Soul Kitchen
  3. the Crystal Ship
  4. Twetieth Century Fox
  5. Alabama song (Whiskey Bar)
  6. Light my fire
  7. Back Door Man
  8. I Looked at You
  9. End of the Night
  10. Take It as It Comes
  11. the End

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz