sobota, 21 maja 2022

Recenzja: Deep Purple- "Deep Purple"

 

Okładka albumu "Deep Purple" zespołu Deep Purple

Trzeci, niezatytułowany album Deep Purple był najlepszą i zarazem ostatnią płytą pierwszego składu grupy z Simperem jako basistą i Evansem na wokalu. Grupa coraz bardziej dążyła w kierunku wypracowania własnego stylu i co prawda styl okrzepnie dopiero w przyszłości, ale już tutaj słyszymy zapowiedź kolejnych dokonań.

Niejako pomostem między psychodelią znaną z poprzednich albumów a hard rockiem, który zespół będzie prezentował później jest pierwszy na płycie "Chasing shadows" z ciekawą, trochę transową grą perkusisty Iana Paice'a oraz fajnymi solówkami Blackmore'a i Lorda. Zarazem jest to jeden z lepszych utworów na krążku, a może i w całej dyskografii zespołu.

Sporą dawkę energii Deep Purple serwuje nam także, w poprzedzonym miniaturą pod tytułem "Fault line", "The Painter" budzący pewne skojarzenia z "Hush", czyli pierwszym przebojem zespołu. Jest to zarazem kompozycja, w której po raz kolejny dobrze wypada Evans. Po tym kawałku dostaniemy jeszcze dwa przebojowe i chwytliwe numery. Pierwszy z nich to nieco zachowawczy "Why didn't Rosemary?", a kolejny to rozpoczęty basowym motywem "Bird Has flown", który jest jednym z moich ulubionych kawałków na albumie.

Grupa daje nam również coś na złapanie oddechu, bo spokojniejszych nagrań mamy tu dwa. O ile przeróbka "Laleny" Donovana wypada średnio i nudnawo, tak "Blind" to jeden z najlepszych utworów na płycie ze zgiełkliwym solo gitarowym, fajnymi zagrywkami Lorda i po raz kolejny interesującą grą Paice'a oraz linią wokalną Evansa.

Najważniejszą kompozycją na całym krążku jest jednak ponad 12 minutowy "April" nagrany z progresywnym rozmachem, z udziałem instrumentów smyczkowych. Organowy początek polskim słuchaczom może kojarzyć się z "Jest taki samotny dom" Budki Suflera, potem wchodzą pozostałe instrumenty i nie jest już aż tak podniośle, ale utwór i tak posiada świetny bajkowy klimat. Bardzo dobrze to wyszło i z jednej strony szkoda, że grupa nie stworzyła więcej kompozycji w tym stylu, ale z drugiej przynajmniej nie wpadła w pułapkę przesadnego zachwytu muzyką symfoniczną popadając tym samym w kicz i parodie, jak stało się z wieloma progresywnymi wykonawcami.

Mimo nagrania naprawdę dobrego krążka, grupa jeszcze tego samego 1969 roku wyrzuciła z zespołu basistę Nicka Simpera oraz wokalistę Roda Evansa. I tu także odczucia co do tej decyzji mam mieszane, bo po zmianie składu, grupa nagrała płyty, które na zawsze zmieniły oblicze hard rocka, co powinno ostatecznie rozwiać wątpliwości co do słuszności tej decyzji. Jednak wciąż uważam, że grupa w tym składzie naprawdę miała spory potencjał, którego nigdy do końca nie wykorzystała, a także, że Rod Evans to naprawdę dobry i niedoceniany wokalista. Pytanie czy skoro w trzecim składzie zespół nie miał dwóch wokalistów, to czy na próbę nie mogli spróbować tego zagrania już wtedy. Tego jak by to wyszło niestety już się nigdy nie dowiemy.

7/10

Lista utworów:

  1. Chasing shadows
  2. Blind
  3. Lalena
  4. Fault line
  5. The Painter
  6. Why didn't Rosemary?
  7. Bird Has flown
  8. April

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz