Po udanym debiucie Roya Harpera, artysta zwrócił na siebie uwagę wytwórni CBŚ, dzięki czemu kolejna pozycja muzyka nabrała bardziej profesjonalnego wydźwięku. Mimo to, kompozycje dalej opierają się przede wszystkim na świetnej grze na gitarze akustycznej Harpera i jego śpiewie, czasami wspomagane przez perkusje i instrumenty smyczkowe. Na szczęście dla muzyka i dla słuchaczy, były to czasy kiedy wytwórnie pozwalały swoim podopiecznym na odrobinę eskperymentów i wcielanie w życie artystycznych ambicji nie naciskając jedynie na komercyjny sukces. Chociaż też z drugiej strony, to właśnie eksperymenty były pożądane przez słuchaczy w tamtym czasie.
Oczywiście bardziej "piosenkowych" melodii tu nie brakuje, bo całkiem melodyjnie brzmi wzbogacone prostą grą perkusji "You don't need money" z jak zwykle pięknym śpiewem Harpera i jego gitarowym akompaniamentem. Ogólnie to, że Harper ma głowę to interesujących i niebanalnych melodii mogliśmy dowiedzieć się już z debiutu Brytyjczyka i na "Come out Fighting Genghis Smith" udowadnia to poraz kolejny. Urzeka chociażby nieco orientalny "Freak street", w którym Roy Harper kilkukrotnie zmienia swoje linie wokalne. Sporo różnych (i bardzo dobrych" melodii posiada też "Ageing Raver", w którym wokalista płynnie skacze ze spokojnych, po skoczne motywy.
Na początku wspomniałem o udziale w nagraniach instrumentów smyczkowych. Te można usłyszeć w krótkim, 3minutowym "In a Beautiful Rambling Mess" ze świetnym klimatem oraz w jeszcze bardziej klimatycznym "All you need is"- z jednej strony ukajającym, a z drugiej lekko niepokojącym nagraniu.
Jedynym z tych "normalnych" utworów, które nie nie do końca mnie zachwycają jest "What you Have" z delikatną partią gitarową. Nie jest to nagranie złe, ale pozostawia sporo niedosytu po poprzednich genialnych kompozycjach.
Reszta albumu, to utwory już nieco bardziej eksperymentalne, chociaż "eksperymenty" objawiają się tu przede wszystkim śpiewem a capella (w przypadku całkiem intrygującego "Highgate cementary", które początkowo uznawałem za zbędne, jednak z czasem przekonałem się do tego krótkiego nagrania, w którym Harper ukazuje pełnie swoich wokalnych umiejętności) i... mówieniem bez podkładu instrumentalnego, co nieco odpycha, ale w przypadku świetnego "Circle" jestem w stanie to przetrwać, bo to naprawdę genialna kompozycja złożona z wielu motywów i zachwycająca świetnym klimatycznym fragmentem między siódmą, a ósmą minutą. Inaczej sprawa ma się z tytułowym finałem albumu. Tam co prawda mówiony fragment pojawia się na sam koniec i nic więcej po nim nie usłyszymy, więc można szybciej wyjąć płytę z odtwarzacza, ale cała kompozycja także nieco nuży ze względu na długi czas trwania i raczej monotonny charakter - jedyne "urozmaicenia" to dobre, żywsze fragmenty, ale to i tak za mało.
Roy Harper wielkie umiejętności pokazał już na swoim pierwszym krążku, ale na swojej drugiej płycie ten jeszcze bardziej się rozwinął. Ciężko przejść obok tego świetnego albumu obojętnie, ale to wciąż nie jest jego najlepszy krążek! Ale zanim się weźmie za opus magnum artysty, warto zapoznać się z wcześniejszą twórczością tego muzyka, aby jeszcze bardziej podsycić apetyt przed tym co najlepsze.
8/10
Lista utworów:
- Freak street
- You don't need money
- Ageing Raver
- In a Beautiful Rambling Mess
- All you need is
- What you Have
- Circle
- Highgate cementary
- Come out Fighting Genghis Smith

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz