wtorek, 24 maja 2022

Recenzja: Iron Maiden- "Piece of Mind"

 

Okładka albumu "Piece of Mind" zespołu Iron Maiden

Iron Maiden ze swoim trzecim albumie sporo namieszali w ówczesnej muzyce, a nowy wokalista grupy, Bruce Dickinson błyskawicznie zdobył serca fanów zespołu. Czwarty album zespołu nie zdobył aż takiej popularności jak poprzednik i nie serwuje nam tyłu hitów jak on, ale dalej jest to jedna z bardziej lubianych płyt przez fanów. I faktycznie znajdziemy tu kilka ciekawych nagrań, ale całość albumu jest bardzo nierówna.

Standardowo zacznę od tych mocniejszych punktów płyty, a do tych zdecydowanie należy posiadający masę energii otwieracz "Where eagles dare" z masą udanych i pasujących do siebie motywów i riffów. W mojej ocenie był to najlepszy otwieracz albumu nagrany przez "żelazną dziewicę" do tamtej pory i wciąż utrzymuje się w czołówce najlepszych otwieraczy w ich dyskografii. Bardzo udany jest kolejny, również rozbudowany "Revelations" utrzymamy w średnim tempie i posiadający ciekawy riff. Od bardzo dobrej strony pokazuje się tu Bruce Dickinson, który w końcu mógł zostać podpisany jako autor kompozycji, co ze względów kontraktowych nie było możliwe na poprzednim albumie.

Dwa powyższe utwory zyskały sporą popularność, ale z tego albumu tylko jeden utwór stał się koncertowym klasykiem, który jest grany do tej pory. Mowa o singlowym "the Trooper" z galopującym basem, zapadającym w pamięć riffem, krzyczanymi a cappella wersami w zwrotkach i słynnym "ooooo" w refrenie. Po czasie ten utwór już nie robi na mnie takiego wrażenia jak dawniej, ale na pewno dałbym się ponieść słysząc ten kawałek na koncercie. Umiarkowany sukces odniósł drugi z singli pochodzących z tego albumu, "Flight of Icarus". Jest to typowy melodyjny heavy metalowy kawałek z nieco banalną linią wokalną w refrenie, ale ostatecznie nie wychodzi tragicznie... szczególnie na tle reszty utworów.

Z pozostałych na płycie utworów jedynie finałowy "To Tame a Land" wypada dobrze, chociaż daleko mu do zakończenia poprzedniego albumu. Jednak na tle poprzedzających go utworów brzmi niezwykle dobrze. Ciekawie brzmi trochę łagodny wstęp, nieźle wypada też zaostrzenie, grane unisolo gitary oraz wokal Dickinsona, ale to wciąż utwór "tylko" dobry.

Reszta utworów nawet jeśli miała potencjał, jak np rozpoczęty fajnym riffem "Die with Your Boots on" oraz "Still life" z łagodnym wstępem, niezłym, ale mało oryginalnym. Oba kawałki jednak zostały zepsute w dalszych częściach. Te przynajmniej miały jakiekolwiek ciężkawe fragmenty w przeciwieństwie do "Quest of Fire" oraz "Sun and steel"- zwykłych wypełniaczy, które szybko wypadły z pamięci zespołu oraz fanów.

"Piece of Mind" jest albumem bardzo cenionym wśród fanów zespołu. Sam dawniej uważałem tę pozycję za lepszą od dwóch sąsiadujących z nią albumów. Nie wiem czemu tak mnie dawniej zachwycił, bo teraz uważam tę płytę za średniaka z kilkoma lepszymi momentami, ale za to dwa pierwsze utwory na płycie należą do czołówki z wczesnych płyt zespołu, a "the Trooper" jest nieśmiertelnym koncertowym hitem.

6/10

Lista utworów:

  1. Where Eagles dare
  2. Revelations
  3. Flight of Icarus
  4. Die with Your Boots on
  5. The Trooper
  6. Still life
  7. Quest of fire
  8. Sun and steel
  9. To Tame a Land

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz