niedziela, 12 czerwca 2022

Recenzja: Kult - "45-89"

 

Okładka albumu "45-89" zespołu Kult

Piąty studyjny krążek Kultu był pierwszym (nie licząc debiutu) albumem grupy, który swojego tytułu nie przejął bo nazwie jednego z utworów na poprzedniej płycie. Czy to jedyna zmiana jeśli chodzi o kierunek, w jakim zaczęła podążać grupa? Niestety, ale polski zespół coraz bardziej odchodził od swojego oryginalnego stylu czerpiącego garściami z post punku, psychodeli, jazzu czy muzyki orientalnej idąc zarazem w kierunku prostszego, bardziej przystępnego w teorii rocka, co ekipa Kazika zapoczątkowała już na "Kasecie". Nie był to dobry kierunek i w rezultacie "45-89" to najsłabsza płyta zespołu do tamtej pory.

Od swojej eksperymentalnej strony grupa pokazuje się właściwie tylko w tytułowym kawałku na samym starcie albumu. "45-89" składa się przede wszystkim z sampli z różnych wystąpień nawiązujących do upadku komunizmu w Polsce, a całość wspierana jest przez sekcję rytmiczną w stylu disco. Może to bardzo oryginalne nagranie, szczególnie na naszym rynku, ale sam utwór nie podoba mi się ani trochę. Nie za bardzo rozumiem też po co zespół umieścił tu krótkie gitarowe wstawki z takich utworów jak "Smoke on the Water" i "Paranoid".

Najlepiej z całej płyty prezentują się dwa utwory. Nowofalowa "Komuna mentalna" zawiera wyrazisty jak zwykle bas i dużą rolę zarówno klawiszy jak i gitary. Nie uświadczymy tu za to partii instrumentów dętych, które były istotnym elementem muzyki Kultu na trzech pierwszych albumach. Warto wspomnieć za to o zgiełkliwym solo gitarzysty, co jest czymś nowym w twórczości grupy. Moim faworytem natomiast jest oparty na prostej grze perkusji "Wysłannik". Sam utwór może nie wyróżnia się niczym nadzwyczajnym, a mimo to ciężko się oderwać od transowego klimatu. Przyzwoity poziom trzyma jeszcze ozdobiona poruszającym tekstem "Totalna militaryzacja", rolę wypełniacza natomiast pełnią "Studenci" z agresywnymi zwrotkami, za to banalnym refrenem. Całości na pewno nie polepsza nudnawy fragment z udziałem akordeonu.

Po raz kolejny zespół zdecydował się na umieszczenie na albumie utworów zaśpiewanych po angielsku, z których najlepiej wyszły dwa najbardziej zadziorne utwory z płyty - niemal hardrockowy "Angelo Jacopucci" z krótkim solo perkusyjnym oraz bujający, trzyminutowy "Brasil". Oba kawałki zawierają zbliżone do siebie, quasi-rapowane linie wokalne. Dwa ostatnie utwory z płyty, czyli "Your Eyes" w stylu glamowych grup z lat 80. oraz nawiązujący do southern rocka "I Wish U were" z udziałem harmonijki, to już nijakie kawałki pełniące rolę wypełniaczy.

Kult po zawieszeniu działalności między wydaniem "Spokojnie", a "Kasety" wciąż nie potrafił nawiązać do swoich pierwszych trzech świetnych albumów, a nawet znacznie loty obniżał. Co prawda znajdziemy tu jakieś przebłyski, jednak nawet te lepsze utwory prawdopodobnie ani trochę nie podwyższyły by poziomu albumów nr 2 i 3, a być może nawet ustępującemu im debiutu.

6/10

Lista utworów:

  1. 45-89
  2. Komuna mentalna
  3. Studenci
  4. Wysłannik
  5. Totalna militaryzacja 
  6. Angelo Jacopucci
  7. Brasil
  8. Your Eyes
  9. I Wish U were 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz