środa, 20 lipca 2022

Recenzja: Genesis - "Nursery Cryme"

Okładka albumu "Nursery Cryme" zespołu Genesis

Od czasu "Trespass" w Genesis sporo się zmieniło. Po pierwsze do zespołu dołączyli gitarzysta Steve Hackett oraz perkusista Phil Collins w miejsce Anthonego Philipsa i Johna Mayhew. Po drugie grupa jeszcze bardziej zmieniła styl, aczkolwiek zmiana ta nie jest aż tak widoczna jak pomiędzy debiutem, a drugim albumem. Album ten przez fanów grupy darzony jest wielkim uwielbieniem, ja osobiście jednak odrobinę wyżej cenię "Trespass", choć w moim przypadku jest to może podyktowane sentymentem, gdyż drugi album Genesis był pierwszym albumem zespołu jaki usłyszałem w całości, a "The Knife" to ścisła czołówka moich ulubionych kompozycji i to nie tylko w twórczości tej grupy.

Na "Nursery Cryme" znajdziemy jednak co najmniej dwie kompozycje, które wspomnianej kompozycji nie ustępują aż tak bardzo. Przede wszystkim jest to otwierający całość rozbudowany "The Musical Box", który zaczyna się łagodnie, by po minucie zacząć się ciekawie rozwijać, a po czterech minutach miewa wręcz hardrockowe momenty. Drugi z tych najmocniejszych utworów to z olei kompozycja, która album kończy, czyli "The Fontain Of Salmacis" z początkiem przywodzącym ma myśl King Crimson z okresu dwóch pierwszych albumów. Co prawda potem skojarzenia nie są aż tak wyraźne, ale melotron pełni tam niemałą rolę, a sam utwór jest naprawdę dobry.

Całkiem dobrze prezentuje się też trzeci z bardziej rozbudowanych utworów, "The Return of the Giant Hogweed", w którym Peter Gabriel prezentuje świetną, zadziorną partie wokalną. Dobrze wypada też krótki debiut Collinsa jako wokalisty w łagodnym, półtora minutowym "For Absent Friends" i "Seven Stones" ze spokojnym początkiem, a dosyć chwytliwy "Harold The Barrel" także nie jest zły. Jedynym ewidentnie słabszym momentem jest tu "Herlequin" z  chóralnym wokalem.

"Nursery Cryme" to album bardzo przyzwoity, a nawet dobry, kult jakim jest obdarzany też jest dla mnie w miarę zrozumiały , jednak mimo, że na albumie tym przeszkadza mi jedynie jeden utwór, to nie uważam tego krążka za niewiadomo jak ogromne arcydzieło. Niemniej fani rocka progresywnego powinni się z nim zapoznać, bo trzeci album Genesis wywarł niemały wpływ na zespołu neo-progresywne, które mają spore grono fanów i reprezentantów włoskiej sceny progresywnej.

7/10

Lista utworów:

  1. The Musical Box
  2. For Absent Friends
  3. The Return of the Giant Hogweed
  4. Seven Stones
  5. Harold The Barrel
  6. Harlequin
  7. The Fountain Of Salmacis

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz