W zeszłym roku black midi nagrało jeden z najlepszych albumów 2021 roku. A dziś w serwisach streamingowych oraz na półkach sklepowych ukazał się trzeci, długo wyczekiwany przeze mnie krążek młodej brytyjskiej grupy. I już po jednym przesłuchaniu mogę powiedzieć, że album spełnił moje wysokie oczekiwania.
Praktycznie każdy z zawartych tu utworów zawiera tyle motywów, że pomysły z tej płyty można by rozdzielić na kilka płyt. Na szczęście tak grupa nie zrobiła i dzięki temu kompozycje black midi są tak "gęste", intensywne i słuchając utwór po raz pierwszy nigdy nie wiadomo co się wydarzy za moment. Taki jest choćby "Sugar/Tzu", który zaczyna się powoli, ale potem robi się bardzo energicznie. Poza aranżacją interesujące są melodię. Jeszcze bardziej lubię kolejny "Eat Men Eat" - który w przeciwieństwie do poprzednika zaczyna się żywiołowo, aby później zwolnić. Jednak i w tych spokojnych momentach instrumentaliści, a szczególnie perkusista dają o sobie mocno znać. "Welcome To Hell" ma chwytliwe partie instrumentalne właściwie cały utwór.
Grupa bardzo dobrze się spisała w tych spokojniejszych kompozycjach, jak chyba najbardziej przystępny, ale genialnie zaaranżowany "Still" albo "the Defence" rozpoczęty bardzo subtelnie, jednak i tu utwór napiera energii - jednak brzmi balladowo właściwie do końca. Słabiej wypada "Dangerous Liaisions" - także spokojniejszy kawałek, jednak nie dorównujący dwóm wymienionym przed momentem, mimo że jest udany. Najwięcej pomysłowości muzycy wnieśli chyba jednak do "The race is About To Begin", w którym możemy usłyszeć świetny, bardzo szybki śpiew wokalisty, a także w finałowym "27 questions" z mrocznym początkiem. Dwa pozostałe utwory, czyli pełniący funkcję wstępu do albumu utwór tytułowy oraz "radiowy" przerywnik "Half time" to zwyczajne nie przeszkadzające miniaturki.
"Schlangenheim" było ciekawe, "Cavalcade" wbiło się na poziom osiągalny tylko dla nielicznych, a "Hellfire" za pierwszym razem spodobał mi się jeszcze bardziej niż drugi album zespołu. Nie wiem czy takie odczucia zostaną, bo "Hellfire" mimo wszystko stylistycznie do poprzednika jest bardzo podobny. Na ten moment jednak black midi nagrało wg mnie swój najlepszy album w karierze.
10/10
Lista utworów:
- Hellfire
- Sugar/Tzu
- Eat Men Eat
- Welcome To Hell
- Still
- Half time
- The Race Is About To Begin
- Dangerous Liaisions
- The Defence
- 27 questions

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz