wtorek, 12 lipca 2022

Recenzja: Nick Drake - "Pink Moon"

 

Okładka albumu "Pink Moon" Nicka Drake'a

"Pink Moon" - trzeci i zarazem ostatni album folkowego śpiewaka Nicka Drake'a, to album bardzo ceniony wśród fanów muzyki folkowej, o czym najlepiej świadczy pierwsze miejsce wśród ocenianych albumów w kategorii "folk" na portalu Rate Your Music. Raczej nie nazwałbym tego krążka najlepszą płytą folkową jaką słyszałem, ale status kultowego jest jak najbardziej zasłużony.

Trzecia płyta Drake'a różni się od dwóch poprzednich przede wszystkim aranżacją. Tym razem żaden z dodatkowych muzyków ani sekcji nie wybija się na pierwszy plan kosztem lidera. Dzięki temu album ten praktycznie się nie zestarzał i nie razi patosem ani przez chwilę. Nie jest to jednak bynajmniej album bez wad. Nie są one na szczęście jednak zbyt rażące. Chociaż na krążku który trwa zaledwie 28 minut można było ich uniknąć.

Jako zbędne uznaje przede wszystkim dwie kompozycje. Pierwsza z nich to "Know", w którym nie dość, że przez cały utwór powtarza się jeden i to niezbyt porywający motyw gitarowy, to wokal Nicka Drake'a ogranicza się głównie do... "Mmmmmmm", a właściwego tekstu jest zaledwie kilka wersów. W "Harvest Breed" natomiast przeszkadzają mocniejsze szarpnięcia jednej ze strun basowych i kilkukrotne nieczyste zagranie dźwięku, przez co brzmi jakby Drake nie radził sobie ze swoim instrumentem.

Reszta materiału jest już co najmniej przyzwoita. Począwszy od tytułowego "Pink Moon", w którym Drake'a pokazującego swój gitarowy kunszt wspierają delikatne partie klawiszowe, kończąc na nieco szybszym "From the Morning", każdy z tych utworów to kawał ładnego, akustycznego grania okraszonego delikatnym i ciepłym śpiewem. Wśród tych utworów warto wyróżnić jeden z moich ulubionych utworów w tej stylistyce, czyli "Things Behind the Sun" z najlepszą moim zdaniem melodią i linią wokalną na "Pink Moon". Ale udanych melodii jest tu znacznie więcej, żeby wspomnieć tylko "Place To Be", "Which Will" albo "Road". W tym ostatnim jednak lider ciekawie urozmaica swoje partie jakby "wyłamując" się z granej akurat linii melodycznej.

Mniej typowy jest "Parasite", który zdaje się odrobinę bardziej ponury niż inne utwory, instrumentalny "Horn", który mimo powtarzalności jest miłym przerywnikiem oraz "Free Ride", w którym podobnie jak w "Harvest Breed" słyszymy mocniejsze szarpnięcia, ale tym bardziej to urozmaica utwór niż przeszkadza.

Po dwóch nienajlepiej przyjętych albumach, Nick Drake w końcu doszedł do wniosku, że więcej nie znaczy lepiej i tym samym zaserwował nam album bardzo krótki i bardziej ascetyczny niż dwa poprzednie krążki. Wyszło to na dobre i naprawdę szkoda - z zarówno względów muzycznych jak i czysto ludzkich - że artysta ten tak szybko zakończył swój żywot. Być może następne albumy doczekały by się popularności na miarę Boba Dylana, Joan Baez czy Simon & the Garfunkel już za życia artysty. Tego niestety się już nie dowiemy. Możemy się tylko cieszyć, że z czasem twórczość Nicka Drake'a stała się bardziej znana, przez co więcej ludzi do niej dociera.

8/10

Lista utworów:

  1. Pink Moon
  2. Place To Be 
  3. Road 
  4. Which Will
  5. Horn
  6. Things Behind the Sun
  7. Know
  8. Parasite
  9. Free Ride
  10. Harvest Breed
  11. From the Morning

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz