czwartek, 18 sierpnia 2022

Recenzja: Metallica - "Garage Inc."

Okładka albumu "Garage Inc." zespołu Metallica

"Garage Inc." wydany rok po mającym nie najlepsze opinie "ReLoad" to nie kolejna typowo studyjna płyta Metalliki. Tym razem kalifornijska grupa zdecydowała na wydanie nagranych wcześniej i wydanych np na stronach b singli przeróbek cudzych kompozycji. Jednak żeby nie zarabiać ponownie tylko na czymś, co wydane było już wcześniej, zespół zdecydował się na poszerzenie albumu o drugą płytę, nagrywając kolejne covery. Zarówno na pierwszym, jak i na drugim krążku obok przeróbek grup, do których muzycy nie kryli fascynacji, znalazły się kompozycje wykonawców, których fan metalu raczej nie do końca się spodziewał.

I tu idealnym przykładem jest choćby singlowy "Turn the Page" w oryginale wykonywany przez Boba Segera. I jest to jednocześnie jeden z najmocniejszych punktów całego zestawu. Z dosyć delikatnej kompozycji metalowcy zrobili porywającą pół balladę, do której nagrali bardzo poruszający teledysk, który mocno zmienił moją interpretację tekstu. Zarazem jest to chyba mój ulubiony utwór z całego albumu. Oczywiście lubianych przeze mnie utworów jest więcej. Tu wymienię inne single wykrojone z tego albumu czyli "Whiskey in the Jar" i "Die, die my Darling". Pierwszy z nich to właściwie przeróbka przeróbki, czyli tradycyjna irlandzka pieśń oparta na interpretacji Thin Lizzy, jednak znacząco się od niej różniącą. Wykon Metalliki pozbawiony jest celtyckiego klimatu jaki posiada wersja Thin Lizzy, nadrabia jednak wielką energią i przebojowością. "Die Die my Darling" z kolei to cover utworu wykonywanego przez punkowy zespół The Misfits. O ile oryginał jest całkiem niezły w kategorii przebojowego punk rocka, to wersja metalowej legendy nadała jej bardziej czystego brzmienia, co w tym konkretnym przypadku jest sporą zaletą. Muzycy nadali też temu numerowi jeszcze bardziej przebojowego charakteru.

Jeśli chodzi o inne utwory z płyty nr 1, czyli z tej nagranej na potrzeby wydania tego albumu, to fajnie wypada też pochodzący z piątej płyty Black Sabbath "Sabbra Cadabra", który może i ustępuje oryginałowi, ale miło się tego słucha. Jeśli jednak liczycie, że Metallica zatrudniła osobę posługującą się syntezatorami albo któryś z muzyków nauczył się obsługi tego instrumentu to jesteście w błędzie. Zamiast syntezatorowego fragmentu, muzycy wpletli w całość fragment innego utworu pochodzącego z "Sabbath Bloody Sabbath" - "A National Acrobat". Niewiele od oryginału odbiega "Astronomy" Blue Öyster Cult. Poprawie uległo jednak brzmienie. Podobnie ma się sprawa z "It's Electric" Diamond Head i "Tuesday's Gone" Lynyrd Skynyrd. W tym drugim przypadku jednak i tak wolę oryginał. Ciężko powiedzieć czemu, po prostu przemawia do mnie bardziej pierwowzór. Wersja Metalliki mnie nudzi. Nie do końca podoba mi się pomysł aby duński Mercyful Fade uhonorować poprzez tzw medley, czyli kilka utworów zespołu złączonych w całość. Wykonanie nie jest złe, jednak jest bardzo długie i lepiej byłoby nagrać jeden-dwa utwory zespołu w całości. Nie jestem fanem dwóch przeróbek hardcore punkowej grupy Discherge: "Free Speech For The Dumb" i "The More I See". W tym drugim utworze nieźle wypada oryginał, nie lubię za to tego pierwszego w żadnej z dwóch wersji. Największą porażką w porównaniu z wersją oryginalną jest jednak "Loverman" pierwotnie wykonywany przez Nicka Cave'a wraz z zespołem Bad Seeds. O ile wersja Cave'a i spółki posiada oprócz zapadającej w pamięć melodii zbieraninę ciekawych "przeszkadzajek" i intryguje bardzo ciekawym śpiewem lidera, tak wykonanie Metalliki jest po prostu nijakie. James Hetfield co prawda w niektórych momentach stara się odwzorować śpiew idola, ale robi to w momentach najłatwiejszych, a te najdziwniejsze momenty śpiewa w zwyczajny sposób pozbawiony czegokolwiek ciekawego.

Drugi krążek to już utwory nagrane wcześniej na różne EP-ki i strony B singli. Tu już wykonawcy, których zespół wziął na warsztat są bardziej oczywiści. Właściwie to nie usłyszymy tu nic poza punk rockiem, hard rockiem i heavy metalem. Niespodzianką dla niektórych fanów może być przeróbka utworu Queen. Jednak jeśli ktoś zna twórczość tej grupy z przed stania się pop rockowym gigantem, to wybór ten nie powinien dziwić, szczególnie, że metalowcy postawili na najostrzejszy utwór w karierze "Królowej", czyli"Stone Cold Crazy" nazywane (moim zdaniem przesadnie) pierwszym utworem thrash metalowym. Grupa nie odbiega wiele od oryginału, ale całe szczęście nie skorzystała z pomysłu z kiczowatymi chórkami. Najwięcej uwagi zostało tu poświęcone grupie, która pod względem wpływu na innych metalowych wykonawców nie ma sobie równych, czyli brytyjskiej legendzie Motorhead, której aż cztery utwory zostały tu wykonane przez Metallikę. "Overkill", "Damage Case", "Stone Dead Forever" i "Too Late Too Late"- bo te właśnie utwory Metallica umieściła na albumie - nie odbiegają wiele od oryginałów, za to każdy zagrany jest z dużą energią - w końcu każda z tych czterech pozycji to wykonanie na żywo. Drugim bardzo mocno docenionym zespołem jest obecny już wcześniej Diamond Head. Oprócz obecnego na płycie numer jeden "It's Electric", grupa na drugim krążku zamieściła trzy kolejne kompozycje legendy NWOBHM: "Am I Evil", "The Prince" i "Helpless". I w tym przypadku zespół zdecydował się na w miarę wierne odwzorowanie wersji oryginalnych. Nie ma tu zresztą żadnego utworu, który grupa postanowiła jakoś zmienić jak to miało miejsce w kilku przypadkach na pierwszym dysku. Zarówno połączenie "Last Caress" i "Green Hell" the Misfits, jak i "The Small Hours" Holocaust, "Breadfan" i "Crash Cours in Brain Surgery" Budgie, "Blitzkrieg" Blitzkrieg oraz "So What" Anti-Nowhere League opierają się na wersjach pierwotnych. Podobnie zresztą jak chwytliwy "The Wait" Killing Joke. Tu jednak wokal zdaje się jeszcze bardziej zdeformowany przez efekty niż jest to w wersji Killing Joke.

"Garage Inc." to przyzwoite uzupełnienie dyskografii grupy. Nie jest idealne, bo niektóre utwory nawet w oryginalnych aranżacjach mnie nie przekonują, ale część z nich wypada lepiej lub porównywalnie do oryginałów. Szkoda, że grupa częściej nie próbowała nagrać czegoś po swojemu, bo w przypadku "Whiskey in the Jar" czy przede wszystkim "Turn the Page" wyszło im to bardzo dobrze. Po co jednak wydawać przeróbki cudzych kompozycji jeśli różnią się one właściwie tylko brzmieniem i wokalem? Na plus dla zespołu, że dzięki nim wielu słuchaczy dowiedziało się o ciekawych wykonawcach pokroju nieco zapomnianego Diamond Head czy genialnego Mercyful Fade. Szkoda, że nie poradzili sobie w utworem Nicka Cave'a, bo to także bardzo interesujący artysta, a przez słabą wersję Metalliki niewiadomo ilu słuchaczy zdecyduje się na poznanie jego twórczości.

7/10

Lista utworów:

Płyta nr 1:

  1. Free Speech For The Dumb
  2. It's Electric
  3. Sabbra Cadabra
  4. Turn the Page
  5. Die Die my Darling
  6. Loverman
  7. Mercyful Fade
  8. Astronomy
  9. Whiskey in the Jar
  10. Tuesday's Gone
  11. The More I See
Płyta nr 2

  1. Helpless
  2. The Small Hours
  3. The Wait
  4. Crash Cours in Brain Surgery
  5. Last Caress/ Green Hell
  6. Am I Evil
  7. Blitzkrieg
  8. Breadfan
  9. The Prince
  10. Stone Cold Crazy
  11. So What
  12. Killing Time
  13. Overkill
  14. Damage Case
  15. Stone Dead Forever
  16. Too Late Too Late

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz