niedziela, 28 sierpnia 2022

Recenzja: Tim Buckley - "Happy sad"

Okładka albumu "Happy sad" Tima Buckleya

Tim Buckley karierę zaczął od nagrywania przyjemnych folkowych i folk rockowych utworów bliskich ówczesnej modzie. Na drugim albumie swoją stylistykę wzbogacił o nowe, ciekawe inspiracje. Styl z drugiego albumu został jeszcze bardziej dopracowany na trzecim albumie, "Happy sad"

Tim Buckley znacząco odcinał się od porównań z choćby Bobem Dylanem i upierał się, że jest bardziej muzykiem jazzowym niż folkowym. Właśnie na "Happy sad" zaczyna to udowadniać. Jazzowe wpływy słychać już w pierwszych dźwiękach "Strange Feelin'". Do wcześniejszej, bardziej folkowej twórczości co prawda nawiązują partie gitary akustycznej, ale nawet te zdają się być momentami bardziej zainspirowane jazzowymi gitarzystami. Oprócz bardzo przyjemnej, choć skomplikowanej warstwy instrumentalnej, trzeba wyróżnić po raz kolejny głos lidera, który także śpiewa w interesujący, nie zawsze schematyczny sposób.

Interesująco rozwija się też "Love from Room 109 at the Islander (on Pacific  Coast Highway)". Ten jest co prawda mocno wyciszony i co by nie ukrywać, dla kogoś nie osłuchanego z tego typu muzyką, może być nudny - szczególnie że trwa aż 10 minut. Jednak dla kogoś kto choć trochę zapoznał się z folkiem czy np rockiem progresywnym utwór ten z pewnością powinien być interesujący. Łatwiejszy w odbiorze jest chyba kolejny "Dream Letter" i tu zdarzają się momenty mniej typowe, ale jako całość zdaje się prostszy i odrobinę bardziej energiczny niż utwór poprzedni. Dla mnie jednak jest to jeden ze słabszych momentów albumu, choć wciąż udany.

Bardziej typowo wypada "Buzzin'Fly". Tu wpływ muzyki jazzowej nie jest aż tak widoczny, jednak partie gitary zagrane są z naprawdę świetnym feelingiem, a przy tym z rockową mocą. Świetnie Buckley spisuje się też jako wokalista. Spodobać się rockowym słuchaczom może się także "Gypsy Woman". Początek co prawda także jest zagrany spokojnie, później jednak utwór zamienia się porywający jam zagrany z rockową mocą. Świetny numer. Na wyciszenie na końcu Buckley serwuje nam krótki, folkowy i przyjemny "Sing a Song for You".

"Happy sad" to album na niezwykle wysokim poziomie. Tim Buckley świetnie rozwinął swój styl od miłego, ale mało oryginalnego folk rocka, to stylu który ciężko nazwać. Jazz folk, folk progresywny/awangardowy czy może jazz rock lub rock progresywny - każda z tych nazw obroniła by się gdyby chcieć przypisać jej konkretną łatkę. Wciąż jednak w większości jest to muzyka, którą może słuchać ktoś kto do tej pory słucha np rocka lub alternatywy. Jest to album na tyle zróżnicowany, że któraś ze znajdujących się tu pozycji powinna przypaść do gustu.

9/10

Lista utworów:

  1. Strange Feelin'
  2. Buzzin'Fly
  3. Love from Room 109 at the Islander (on Pacific  Coast Highway)
  4. Dream Letter
  5. Gypsy Woman
  6. Sing a Song for You

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz