Po bardzo udanym "Burn" w obozie Deep Purple znowu coś zaczęło się psuć. Gitarzysta zespołu zaproponował reszcie muzyków nagranie przeróbek cudzych kompozycji, co tamci odrzucili. Obrażony Blackmore odsunął się więc od wspólnego tworzenia materiału, a sytuację tę wykorzystał Glenn Hughes wprowadzając ponownie w muzykę zespołu wpływy funkowe. To z kolei jeszcze bardziej zirytowało Blackmore'a.
W takiej atmosferze istniało duże ryzyko stworzenia słabego, nijakiego albumu. Aż tak źle nie jest, ale czuć regres w porównaniu do pierwszego albumu MK3. Do jednoznacznie słabych utworów należy właściwie jedynie "Hold On". "Love don't Mean a Thing" i "Holy Man" także nie stoją na najwyższym poziomie, ale słucha się ich bez większych negatywnych emocji. Lepiej wypada bardziej energiczny "Lady Double Dealer".
Do tej lepszej części albumu należy już także obdarzony dużą energią utwór tytułowy, najbardziej funkowy na albumie "You can't do It Right" czy ballada "Soldiers Of Fortune" z genialną partią wokalną Davida Coverdale'a. Słabiej, ale wciąż bardzo bardzo dobrze wypadają bujający "High Ball Shooter" i "The Gypsy" z bardzo fajnym riffem i współpracą wokalną Coverdale'a i Hughesa.
"Stormbringer" to może i nie jest czołówka najlepszych płyt w obszernej dyskografii Deep Purple, ale i tak wyróżniająca się na tle całości twórczości. 1/3 umieszczonych tu kompozycji to świetne utwory, a kolejna jedną trzecia to także solidny materiał. Niestety pozostałe trzy utwory, a szczególnie jeden z nich niestety już mocno odstaje i obniża poziom całości. Mimo to, warto poznać ten album jeśli jest się fanem hard, lub funk rocka.
7/10
Lista utworów:
- Stormbringer
- Love don't Mean a Thing
- Holy Man
- Hold On
- Lady Double Dealer
- You Can't Do It Right
- High Ball Shooter
- The Gypsy
- Soldiers Of Fortune

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz